Moje dziecko je zdrowo
Moje dziecko je zdrowo… Co to w tak naprawdę znaczy? Czyli zjada codzienne banana czy jabłko, pije szklankę soku , dopełnia jadłospis jakimiś warzywami? To już dużo, bo przecież zdrowa dieta zawiera co najmniej pięć porcji warzyw i owoców (co ciekawe, tych warzywnych powinno być więcej, wszak owoce zawierają sporo cukru, co nie jest najzdrowsze dla rosnących ząbków naszych pociech, ale czasem co zrobić, owoce smakują bardziej). A reszta?
Rodzice w dzisiejszych czasach są naprawdę dobrze wyedukowani, jeśli chodzi o wychowanie dzieci, zależy im na ich harmonijnym i prawidłowym rozwoju, korzystają z literatury fachowej, porad lekarzy i dietetyków, dlatego nie będę się rozpisywać w tym temacie, przypomnę tylko kilka zasad.
-
Dziecko powinno zjadać 4-5 posiłków dziennie, przy czym bardzo istotne jest śniadanie oraz drugie śniadanie. Jak już nasze babcie mawiały „Śniadanie zjedz jak król.”
-
Pięć porcji warzyw i owoców w ciągu dnia (trzy porcje warzyw i dwie owoców) to taki „must have” – dziecku musi zostać dostarczona odpowiednia dawka witamin, a wiadomo – tych najwięcej w płodach ziemi. Jak jeszcze pochodzą ze sprawdzonych źródeł… marzenie!
-
Nie mniej ważny jest nabiał, czyli budulec kości. Mleko, jogurt, koktajle na bazie kefiru czy maślanki to nie tylko smaczny dodatek do posiłków, ale też bardzo istotny element dziennej diety. Całe szczęście, że dzieci w większości lubią mleko! Jeszcze jak słyszą hasło „Pij mleko, będziesz wielki!” Już wyobraźnia zaczyna pracować i widzi się siebie sięgającego sufitu :)))
-
Witamina D – jakże ważna dla organizmu zarówno dzieci, jak i osób dorosłych, korzystnie wpływa na stan zębów i kości, zapobiega krzywicy u dzieci, ma pozytywny wpływ na funkcjonowanie układu nerwowego, stymuluje układ odpornościowy, co pomaga w walce z infekcjami i skraca czas ich trwania zmniejsza. Poza tym zmniejsza ryzyko wystąpienia cukrzycy typy 1 oraz hamuje różnicowanie i namnażanie komórek nowotworowych. Niestety, nowotwory dotykają również małe dzieci… Witaminę tę znajdziemy w … tu chciałoby się napisać „w tranie” – czy ktoś jeszcze pamięta, jaki był niedobry w smaku? Ale teraz możemy podać dziecku ryby, żółty ser czy jajka.
-
Warzywa strączkowe, mięso, orzechy, pieczywo – najlepiej pełnoziarniste uzupełniają dietę naszych pociech.
Wszystko brzmi świetnie, prawda? Ale co robić, jeżeli mamy w domu niejadka, dla którego marchewka ma zęby i gryzie, mleko rośnie w ustach jak najbardziej niesmaczny budyń (tak, są dzieci, które budyniu nie lubią, sama do nich należałam), a brokuł jakoś ucieka po talerzu i nie chce, skubany, dać się złapać na widelec? I nasza pociecha mówi, że najbardziej chciałaby/chciałby zostać kosmonautą, bo „w kosmosie jedzenie to tylko takie pastylki” (z życia wzięte!)? No cóż, wtedy uruchamiamy naszą inwencję.
Śniadaniowa kanapka staje się na przykład zającem.
„No popatrz, zajączek na ciebie czeka? Zjesz mu uszko? Super, a drugie to co, też chce iść do brzuszka?” I tak dalej, wymyślać można długo, teksty mądrzejsze i mniej mądre, wszystko by urozmaicić śniadanie i przekonać do jego zjedzenia nasze go malucha (lub nie takiego już malucha!).
Inne pomysły na kanapki:
Albo taki żywnościowy rysunek – kto by nie nabrał apetytu!
Na obiadek też można zaserwować coś nietuzinkowego:
Świnki z jajek i szynki, gąsieniczki z kotlecików w cieście, biedroneczki z pomidorków, pingwinki z oliwek i białego sera – inspiracji możemy poszukać w internecie i przede wszystkim w naszej wyobraźni, bo to ona podpowie nam najwięcej. To w końcu rodzic najlepiej zna swoje dziecko i wie, co będzie dla niego najlepsze :)
Polecam: Beata Twardowska